17 sierpnia 2020 Bo do „tanga” trzeba dwojga
W końcu skończyłem sześciotygodniową rehabilitację, choć trwała ona niemal osiem tygodni, ale to tylko jest dowodem na potwierdzenie tezy, iż czas, to pojęcie względne. Teoretycznie już mógłbym oddać się błogiemu „mniej więcej lenistwu”, ale nic z tych rzeczy, ponieważ MŻ urlop zaczyna dopiero za tydzień 🙂 Umowa była taka, że my popilnujemy domu, a rodzice…
Czytaj dalej